Pages

Monday 22 August 2011

Sala samobójców rez. Jan Komasa (mlody)


cyt. z filmweb

Nie znam Dominika. Nie znam tego chłopca, który ufarbował sobie grzywkę na heban, zamknął się w pokoju i postanowił utonąć w sieci. Nie znam jego obłudnych rodziców, historii ich wygasającej namiętności, ani licealistów tak wyluzowanych, że potrafiących ze swojej seksualności uczynić sztandar. Postaci z filmu Jana Komasy są dla mnie interesujące, ale nie jako refleksy świata za oknem – o nich opowiadają raczej skrzywdzeni przez oscarową kapitułę interpretatorzy fenomenu Facebooka – lecz jako figury z martwej przeszłości, kiedy demonizowanie globalnej sieci było odpowiedzią mediów na postępującą technicyzację społeczeństwa. W obliczu tego, film Komasy, choć ciekawy, jest spóźniony co najmniej o trzy lata. Dokładnie o tyle czasu, ile powstawał.

Młody reżyser pokazał, że ma bogatą popkulturową wyobraźnię i świetne wyczucie stylu – potrafił zbudować scenę introdukcji bohaterów na wzór gry wideo, wykorzystać wątek homoerotyczny w kategorii dramaturgicznego dopalacza bez nadawania mu wielkiej, fabularnej wagi, wiarygodnie zainscenizować sytuację dramatyczną w wirtualnym świecie. Wyłożył się jednak na obrazkach z "rzeczywistości". Kiedy przychodzi do opisu bohaterów, jego film pęka od banałów. Uniwersalizująca historię operowa klamra? Spacery po szkolnych korytarzach, ilustrowane amerykańskim punk-rockiem? Chłopak z "Hamletem" na kolanach? Kamaan… Oczywiście, że znam Dominika. Znam gościa, który przepada w wirtualnym świecie, bo liczy, że właśnie tego wieczoru uda mu się pokonać smoka, uratować królestwo i przelecieć wróżkę. Tyle że ten gość ani nie wygląda, ani nie nosi się jak, świetny skądinąd,


http://zalukaj.pl/zalukaj-film/11386/sala_samobojcow_2011_.html

No comments:

Post a Comment